7 września 2024

[DRAMA] "TAKARA-KUN TO AMAGI-KUN" YASHINO MAMORU

Wybacz, że zmusiłem cię, żebyś ze mną chodził*

Amagi, Takara-kun to Amagi-kun

Bardzo lubię japońskie kino za spokój, delikatność i brak pośpiechu, bo dzięki temu mogę skupić się na tym, co czują bohaterowie. Lubię, gdy akcja leniwie się rozkręca, aby nagle czymś zaskoczyć. Niestety, czasami twórcy nie bardzo wiedzą, o czym ma być historia i wtedy powstają takie dzieła jak Takara-kun to Amagi-kun. Jest to zdecydowanie najnudniejsza japońska (i nie tylko) drama, jaką oglądałam w swoim życiu. Przez dziesięć odcinków fabuła prawie wcale nie rusza do przodu. Wprawdzie mijają dni, jednak brakuje tutaj innych elementów ukazujących upływ czasu i rozwój relacji.

Fabułę można streścić bardzo krótko i rzeczowo – do jednej klasy chodzą dwaj chłopcy o zupełnie odmiennych charakterach. Takara Shun, który należy do grupy najpopularniejszych uczniów, i Taichi Amagi, trochę nieśmiały, ale jednocześnie bardzo lubiany i łatwo nawiązujący znajomości z innymi nastolatek. Mimo tego, że właściwie nic ich nie łączy, zostają parą i po kryjomu się spotykają. I dzieje się tak właściwie do samego końca.

Odcinki są bardzo krótkie, mają zaledwie dwadzieścia minut, więc nie oczekiwałam skomplikowanej, pełnej zwrotów akcji historii. Od samego początku nastawiałam się na lekki i słodki romans bez większych dramatów. Szczególnie mocno zasugerowałam się pozytywnymi opiniami. Jednakże okazało się, że cała seria wręcz nie ma fabuły i opiera się po prostu na rozmowach między bohaterami. W większości między Takarą a Amagim, czasami pojawiają się ich przyjaciele czy znajomi i to oni wnoszą cokolwiek do historii. Gdyby nie Tanaka, główni bohaterowie nie mieliby powodu, by szczerze ze sobą porozmawiać, a gdyby nie Katori, zapewne podjęliby kilka błędnych decyzji.

Negatywnie na mój odbiór wpłynęła też charakterystyka bohaterów. Obaj aktorzy wyglądają niesamowicie sztucznie. Chodzi zarówno o ich makijaż i fryzurę, jak i ubiór czy sposób poruszania się. Takara wygląda śmiesznie w jasnych włosach, które przypominają perukę, a do tego jest tak sztywny, że jest mi ciężko uwierzyć, że należy do najpopularniejszych uczniów w szkole. Nie chodzi o to, że powinien stać się luzakiem, ale zabrakło mu umiejętności aktorskich (tutaj niezmiennie moim faworytem jest Furakawa Yuki jako Irie Naoki z dramy Itazura na kiss). Amagi również zachowuje się nienaturalnie i widać, z jaką trudnością przyszło mu odgrywanie radosnego, a jednocześnie nieśmiałego nastolatka. O ile większość widzów bardzo go lubi, o tyle mnie na jego widok chwilami mdliło. Sprawiał, że drama była przesadnie cukierkowata.

Widać, że aktorzy byli niedoświadczeni i nie czuli się swobodnie na planie. Jak wspomniałam, zachowywali się bardzo sztucznie, a ich dialogi chwilami były niezręczne. Nie udawało im się oddawać emocji bohaterów. Pretensjonalny wygląd i słaba gra aktorska to dobry przepis na wielką klapę. Nie wyczuwałam między bohaterami żadnej chemii i do dzisiaj nie rozumiem, dlaczego tak właściwie są razem.

Podsumowując: czy można całkowicie zepsuć szkolną historię miłosną? Jak widać – owszem. Najlepszym przepisem na to jest brak akcji i dynamiki, sztuczne postacie i słabe przedstawienie rozwoju ich relacji. Parokrotnie rozważałam porzucenie tej serii, jednak nie chciałam się poddawać. Bardzo nie lubię nie kończyć seriali, więc i tej historii dałam szansę, Jedną, drugą, trzecią… Udało się, chociaż zajęło mi to znacznie więcej czasu niż powinno. Myślę, że nawet gdyby ta drama miała głupią i nierealną fabułę, oglądałoby mi się ją o niebo lepiej.

 

* O, tak właśnie myślałam podczas oglądania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz