Ludzie nie widzą i nie słyszą tak obiektywnie, jak im się wydaje. Informacje wzrokowe i słuchowe, które docierają do mózgu, są zniekształcone z powodu doświadczeń, myśli, okoliczności, szalonych kaprysów, uprzedzeń, preferencji, wiedzy, świadomości i innych niezliczonych aspektów funkcjonowania umysłu.
Zanim wystygnie kawa Toshikazu Kawaguchi
Azjatycka kultura jest mi dość bliska. Mam za sobą prawie wszystkie etapy zainteresowania nią – oglądałam anime, czytałam mangi i książki, oglądałam dramy z japońskiej twórczości moja miłość przeniosła się na koreańską, chińską i tajską. Chyba jedyne, co mnie nie urzekło i czego nie robię regularnie, to słuchanie k–popu. Uważam więc, że japońska kultura w żadnym stopniu nie jest mi daleka i wiem o niej wystarczająco dużo, żeby móc ocenić tę książkę bez używania zwrotów może nie rozumiem.
Tym, co należy od razu docenić, jest tematyka zbioru Zanim wystygnie kawa. Książka składa się z czterech dość krótkich opowiadań, które łączy motyw przewodni – możliwość przeniesienia się w czasie w trakcie picia kawy (swoją drogą – świetny tytuł! Od razu przykuwa uwagę! Zwłaszcza tych, którzy kawę uwielbiają) – ale różni problematyka. Każde opowiadanie ma swojego głównego bohatera, który z sobie tylko znanych (a może i nie tylko sobie) powodów postanawia wrócić do pewnym wydarzeń.
Nie jest to jednak łatwe, ponieważ, jak się okazuje. Istnieje bardzo dużo warunków, które należy spełnić, aby spędzić w przeszłości kilka minut. Niektóre są zdecydowanie przesadzone, po pierwszym opowiadaniu odniosłam wrażenie, że zadaniem części z nich jest utrudnienie życia. A może sprawdzenia, jak bardzo ktoś jest zdeterminowany? Chociaż nie wiem, chwilami wszystko poszło na za łatwo.
W pierwszym opowiadaniu Kochankowie poznajemy Fumiko, która tydzień temu spotkała się w tej kawiarni z ukochanym mężczyzną, Goro. Niestety wtedy też dowiedziała się, że jest chłopak wyjeżdża do Ameryki. Nie miała odwagi poprosić go: Zostań!, dlatego też chciałabym to naprawić, wracając do tego dnia. Była to historia dość ciekawa, ale może nie ze względu na fabułę, co aspekt psychologiczny – wyrzuty sumienia i próba naprawienia błędów. Jest to też najłagodniejsze opowiadanie, ponieważ dotyczy rzeczy przemijalnych, a nie niezmiennych.
Opowiadanie zatytułowane Mąż i żona opowiada historię kobiety, Kohtake, której mąż, Fusagi, choruje na Alzhaimera i niestety coraz mniej pamięta, powoli zapomina również, że ma żonę. To rzeczywiście smutna opowieść o tym, że wielu rzeczy nie możemy przewidzieć ani zmienić, a cofnięcie się w czasie nie odmieni rzeczywistości, co najwyżej trochę osłodzi – spotkanie ukochanego, który cię rozpoznaje, nawet na chwilę, to największe szczęście w tamtym momencie.
Siostry to historia jednej z pracownic, Hirai, która od dłuższego czasu unika swojej młodszej siostry, Kumi, ponieważ nie chce z nią rozmawiać. To opowieść o cierpieniu w milczeniu, o odrzuceniu, niezrozumieniu i próbie pójścia własną ścieżką, nie odrzucając jednocześnie historii. Hirai, aby zrozumieć, co naprawdę czuje, postanawia cofnąć się w czasie do ostatniego dnia, gdy uniknęła spotkania z Kumi.
Chyba najsmutniejszym opowiadaniem jest Matka i dziecko, ponieważ opowiada o Kei chorującej od urodzenia na serce. Ze względu na słaby organizm, unika ona zbyt wymagających czynności, ale pewnego dnia okazuje się, że jest w ciąży. Niestety, nikt nie ma złudzeń – jej obecny stan jej nie służy, więc nie wiadomo, czy będzie mogła spotkać się ze swoją córką. Z tego powodu postanawia cofnąć się w czasie, a właściwie – odwiedzić przyszłość i chociaż raz porozmawiać z córką.
To co mi się podobało, to fakt, że tak naprawdę w każdym opowiadaniu znajdziemy powiązania z innymi, już w pierwszym pojawiają się zapowiedzi drugiej czy trzeciej historii. Nie jest to wszystko zbyt dobrze wyjaśnione, ale jednak warto docenić ten zabieg.
Jest tu duże skumulowanie cierpienia, nieszczęścia i pecha. Tak naprawdę główni bohaterowie opowiadań są też nieodłącznym elementem całej kawiarni – pojawiają się w niej wielokrotnie, są tam rozpoznawalni, prowadzą prywatne rozmowy z właścicielami. Nie są więc przypadkowymi ludźmi, którzy usłyszeli historię tej kawiarni. Może początkowo myślałam, że Fumiko jest taka postacią, ale i ona na dobre zagościła na stronach książki.
Tym, czego mi brakowało, to trochę niepowodzeń. Raczej odniosłam wrażenie, że wszystkim się udaje. Wszystko. Mimo że nie mogą zmienić problemów, które ich dotyczą, udaje im się osiągnąć to, co zamierzają. Dodatkowo w trakcie lektury narzekałam na mało rozbudowany, może trochę ubogi język, nie wciągnęłam się za bardzo w tekst. Wydawał się też trochę schematyczny.
Niemniej uważam, że to dobra książka, aby zastanowić się, co jest w życiu ważne i jak radzić sobie z problemami. Najlepiej przy kubku kawy lub herbaty.