Gasić obecne pożary, potem przejmować
się tymi, które dopiero wybuchną.
Wigilijne opowieści
Tak, jest marzec, a ja jakoś na początku miesiąca skończyłam słuchać audiobooka Wigilijne opowieści. Czy mi to w czym przeszkadzało? W niczym! Skoro nie szufladkujemy innych książek (chociażby: dlaczego wakacyjnych historii nie czytamy wyłącznie latem?), to dla mnie problemem nie było sięgnięcie po świąteczna pozycję trochę po czasie. Możecie nie wierzyć, ale pierwszy raz w życiu czytam coś tematycznie związanego z Bożym Narodzeniem i to tak bezpośrednio. Raczej unikałam takich książek, nie czułam potrzeby umieszczania opowieści w konkretnych ramach czasowych, ale stwierdziłam, że musi być ten pierwszy raz.
Postaram się pokrótce opowiedzieć o każdym opowiadaniu, jednak o niektórych to naprawdę trudne.
Opowiadaniem, które rozpoczyna ten zbiór, jest Ostatnia Gwiazdka Tomasza Betcher. Jest to dość smutna historia, bo opowiada o stracie, która miała decydujący wpływ na życie głównego bohatera. Narracja jest poprowadzona w taki sposób, że spłynęło na mnie całe cierpienie. To historia słodko–gorzka, ponieważ opis świąt, jeszcze przed właściwą akcją, jest naprawdę ciepły i klimatyczny, ale przerywa go dramatyczne wydarzenie. Jednak zakończenie również daje nadzieję. Uważam, że to całkiem trafny wybór na początek i warto docenić to opowiadanie.
Autorem kolejnej historia, Śledzie ze słoika, jest Milena Wójtowicz. Tej pisarki również nie znałam, było to moje pierwsze spotkanie. Czy pozytywne? Nie wiem. Bardzo szybko zapomniałam, o czym była ta historia, musiałam sobie kawałek odsłuchać ponownie. Na pewno autorka porusza dość aktualny współcześnie problem relacji rodzinnych i tego, jak należy spędzić święta, aby być szczęśliwym. Czy zawsze z rodziną? Na to pytanie szuka odpowiedzi główna bohaterka. Być może będzie drogowskazem dla innych, którzy się wahają.
Kolejny pisarz, Alek Rogoziński, to wreszcie ktoś, kogo znam i kogo bardzo lubię. Uważam, że to świetny autor komedii kryminalnych i jak można się domyślić, jego opowiadanie, Sekretny składnik, wręcz musi być komedią kryminalną. Jest to historia o tajemniczym morderstwie w redakcji, krótko przed świętami. Początek nie zapowiada aż takiego zwrotu akcji pod koniec opowiadania. A powinnam wiedzieć, że w przypadku Alka Rogozińskiego nic nie jest tak oczywiste. Świetne, naprawdę!
Oto kolejny pisarz warty docenienia. Pamiętacie Zofię Wilkońską z cyklu Jacka Galińskiego? Tak, to ta starsza pani uwikłana w niejedną zagadkę kryminalną, a nawet w politykę. Karp się pani ożywił opowiada o nikim innym jak Zofii Wilkońskiej, której pomysły (i tok rozumowania!) rozbawi niejedną osobę. Ja chwilami nie mogłam wytrzymać. Historia trzyma poziom i jest utrzymana w klimatach innych książek Jacka Galińskiego.
Agnieszka Lis to autorka, której wprawdzie nic nie czytałam, ale kojarzę jej niektóre tytuły. Jej opowiadanie, Tajemnica na słodko, sprawiło, że bardzo chętnie sięgnę po jakąś jej powieść. Dlaczego? Bo opowiada o takich prawdziwych, tradycyjnych, typowych dla dawnych lat świętach z tym magicznym, wigilijnym klimatem. Naprawdę! Po prostu jak usłyszałam początek, od razu wiedziałam, że będę zauroczona. Tak bardzo przypomniała mi o dzieciństwie.
Kolejnym opowiadaniem, które mimo klimatu świąt porusza również dość ważne problemy, jest Wśród nocnej ciszy Karoliny Głogowskiej. Przyznam, że całkiem zapomniałam o tym opowiadaniu, za co jest mi trochę wstyd. Autorka porusza tutaj problem relacji rodzinnych, ale niewynikających z odmienności charakterów, a trudnej przeszłości, w tym znęcania się nad rodziną, i chorobą psychiczną jednego z rodziców. To trudne opowiadanie, jednak autorce udało się w krótkim tekście zawrzeć najważniejszą prawdę życiową – należy wysłuchać, zanim się oceni.
Opowiadaniem, które niezbyt przypadło mi do gustu, był Wszelki duch Martyny Raduchowskiej. Nie wiem dlaczego. Tematyka była zaskakująca – o egzorcyzmach jeszcze nie czytałam, szczególnie w zimowej osłonie. Bohaterowie i fabuła były ok, jednak czegoś mi zabrakło, wydaje mi się, że jest to część jakiejś większej całości i gdybym znała pozostałe części, jak w przypadku Zofii Wilkońskiej, inaczej spojrzałabym na tę historię.
Ciekawym opowiadaniem był Paczkomat Jagny Kaczanowskiej. Z jednej strony dość współczesne, realistyczne, typowe. Wiele osób przed samymi świętami biega po sklepach lub, co ostatnio bardziej popularne, od paczkomatu do paczkomatu, aby odebrać ostatnie zamówienia. A co by się stało, gdyby paczki zamieniły się miejscami i każdy dostał nie swoją przesyłkę? Jagna Kaczanowska właśnie o tym snuje historię – o spotkaniach ludzi, którzy w innych okolicznościach na pewno by się nie spotkali. Ale kto nie chciałby odzyskać swojego zamówienia?
O kolejnym, dziewiątym opowiadaniu, Kłamstwo Emilii Agnieszki Litorowicz–Siegert, szczerze mówiąc, nie wiem, co powiedzieć. Wydaje mi się, że to opowieść o takiej… głębokiej samotności, która skłania człowieka do kłamstwa. Bohaterka nie zostaje jednak zostawiona samej sobie i jej święta w jakimś stopniu staja się wyjątkowe.
Historia opowiedziana przez Magdalenę Majcher w Rachunku sumienia mnie nie urzekła, właściwie nie zapadła głęboko w pamięci. Jeszcze mniej niż poprzednie opowiadanie. Pamiętam tylko, że zakończenie nieco mnie zaskoczyło – w ogóle nie pasowało mi do klimatu reszty.
Gdzie Mikołaj nie może… tam diabła pośle! Katarzyny Bereniki Miszczuk to prześwietne opowiadanie! Klimatem odbiega od reszty – nie jest smutne czy wzruszające, a niesamowicie śmieszne. Widzieliście kiedyś Azazela w roli Świetego Mikołaja? Ja też nie. Tym bardziej warto zastanowić się, z jakich to powodów przyjął taką, a nie inną rolę w te święta. Kiedyś czytałam serię Ja, diablica i wspominam ją naprawdę, naprawdę miło. To opowiadanie przypomniało mi, dlaczego tak jest.
Jednym z najbardziej zaskakujących opowiadań jest to, które redaktorka umieściła na samym końcu. Mowa tutaj o historii pod tytułem Cytrusy i migdały Małgorzaty Oliwii Sobczak. Ta historia jest smutna od samego początku. Główna bohaterka na początku traci matkę, a potem jej mąż znika. Jak ta historia się skończy? Mogę wam zagwarantować, że nie zgadniecie… Musicie to przeczytać.
Niestety, nie wszystkie opowiadania zapadły mi w pamięć i musiałam chociaż kawałek odsłuchać ponownie. Nie uważam jednak, że to świadczy o nich źle – po prostu nie jestem przyzwyczajona do opowiadań, pamiętałam każdą historię, jednak nie potrafiłam jej wyłowić z pamięci. Niektóre trochę mi się zlewały w jedną, zapewne przez to, że dotyczyły okresu Bożego Narodzenia, bo nie można powiedzieć, żeby były do siebie w jakikolwiek inny sposób podobne. Każdy pisarz wykazał się inwencją i wprowadził nas w świąteczny klimat. Moim zdaniem – całkiem skutecznie!
Była to dla mnie wartościowa pozycja pod tym względem, że dzięki niej poznałam polskich twórców, których książek dotychczas nie czytałam, a po lekturze Wigilijnych opowieści stwierdziłam, że mogłabym.
Po głębszej analizie – a szczególnie tej recenzji – stwierdziłam, że powinnam nieco bardziej docenić ten zbiór. W końcu zaskakuje czytelników klimatem, historiami opowiedziany przez autorów. Myślę, że niegdyś wiele tych historii nie ukazałoby się w świątecznym zbiorze, ponieważ nie tylko ukazują piękno świąt, lecz przede wszystkim (znacząca ich większość) ukazują, że każdy z nas ma problemy, niezależnie od tego, jaki obecnie mamy czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz