15 grudnia 2023

[KSIĄŻKA] "WŁADCY CZASU" EVA GARCÍA SÁENZ DE URTURI

 Neurolodzy twierdzą, że kiedy rozwiążesz jakąś zagadkę, w twoim mózgu wydziela się duża ilość dopaminy, która poprawia ci humor. Ja byłem uzależniony od tych momentów olśnienia.

Władcy czasu Eva García Sáenz de Urturi

 

Znakomite zakończenie Trylogii białego miasta. Te przenikające się światy… Jestem wręcz oczarowana. Nie da się opisać, jak bardzo zaangażowałam się w lekturę. Myślę, że autorka nie mogła tego wymyślić lepiej. Eva García Sáenz de Urturi zdecydowanie potrafi zaskoczyć.

Władcy czasu to bardzo klimatyczna opowieść, która pokazuje nam nie tylko współczesną Victorię (z jej wszystkimi tajemnicami i zakamarkami) i jej mieszkańców, lecz także ten średniowieczny gród, z którego wywodzą się ważni dla historii miasta ludzie. Tło historyczne zbudowane jest bardzo pieczołowicie i, mimo że nie wiem zbyt dużo o historii Hiszpanii, byłam sobie w stanie wyobrazić, jak wyglądało życie w grodzie i z jakimi problemami musieli się mierzyć mieszkańcy. To, jak pięknie opisana jest Victoria i okolice, sprawia, że aż ma się ochotę tam pojechać i na własnej skórze wszystko poczuć.

W tym tomie, tak jak i w poprzednich, poznajemy losy bohaterów z różnych czasów – tym razem naprawdę odległych. Głównym bohaterem wciąż pozostaje Unai Lopez de Alaya, znany pod pseudonimem Kraken, który prowadzi kolejne śledztwo – tym razem jednak chodzi o porwanie dwóch sióstr, a nie morderstwo. Przynajmniej do pewnego momentu, bo wkrótce zaczynają sypać się trupy. Jednakże brak tu jakiejkolwiek logiki czy powiązań, więc śledztwo przez długi czas stoi w miejscu. Jak się jednak wkrótce okazuje, tym, co te morderstwa łączy, jest pewna książka, która opowiada historię sprzed lat… I tutaj pojawia się drugi wątek, czyli historia hrabiego Diaga Veli, który powraca do swojego grodu po trudnej misji pod koniec XI wieku. Są to czasy niespokojne, a to, co zastaje w mieście, wcale nie mu się nie podoba. Wkrótce sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej, a życie staje się jeszcze trudniejsze.

Autorka zgrabnie prowadzi dwie linie fabularne, które bez przerwy się przenikają, ani nigdy całkowicie nie łączą i nie mieszają. To naprawdę wymaga wiele wysiłku! Pisarka dawkuje nam informacje, abyśmy tak szybko nie rozwikłali kryminalnej zagadki, a czasami wręcz nas zwodzi. Słyszałam wiele zarzutów dotyczących rozstrzału czasowego – prawie tysiąc lat! – jednak mnie w ogóle to nie przeszkadzało. Język pisarki jest niezwykle zgrabny, niezbyt skomplikowany, ale oddający klimat i emocje. To, że mogłam poznawać dwie historie, które miały kilka punktów stycznych, jednak w większości nie pokrywały się ze sobą, rozbudziło moją wyobraźnię.

Uwielbiam serię o Krakenie i jest mi niezmiernie przykro, że to koniec. Trzeba jednak przyznać, że wszystkie wątki zostały zamknięte. Unai i Alba podjęli bardzo ważne dla siebie, swojego związku i swoje dziecka decyzje, które zaskakują – raczej niewielu bohaterów kryminałów postępuje w ten sam sposób – jednak pokazują one, co było dla bohaterów ważne i podkreślają ich ludzką stronę. Szkoda mi tylko niektórych postaci i tego, jak zakończyła się ich historia – ale świadczy to o tym, że zostały one przedstawione w bardzo ludzki sposób i można je było polubić.

Według mnie to jedna z najlepszych serii kryminalnych i zastanawiam się, czy kiedyś jakakolwiek jej dorówna pod względem klimatu i zagadkowości. Widać, że autorka ma dużą wiedzę lub też porządnie przygotowała się przed pisaniem, bo brakuje tutaj tych samych schematów co w innych kryminałach, a każdy zły bohater ma swoje pobudki i motywacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz