10 stycznia 2024

[FILM] "A ROUND TRIP TO LOVE" ZOE QIN

 Nie potrafię walczyć przeciwko temu światu.

Xiao Chen, A Round Trip to Love

O matko, takiej ilości dramatu, tragedii i toksyczności dawno nie widziałam. Na większość tego filmu składa się przemoc fizyczna i psychiczna, łzy, cierpienie i niezrozumienia. To było takie skumulowanie wszystkiego, co złe.

Bardzo sceptycznie podchodziłam do tego filmu. Obawiałam się, że historia w ogóle nie będzie miała fabuły, będzie pełna okrucieństwa i seksu. Po części tak było – zmuszanie i wykorzystywanie to nieodłączna część opowieści, a fabuła nie było specjalnie rozwinięta (jak to w filmach) – ale A Raund Trip to Love pokazuje coś więcej niż to, co widzimy na pierwszy rzut oka.

Zanim jednak przejdę do analizy, opowiem co nieco o samej historii. Jest ona podzielona na dwa oddzielne filmy – pierwszy z nich opowiada o młodości głównej pary bohaterów, a drugi o ich dorosłości, na którą decydujący wpływ miały wydarzenia z przeszłości. Chłopcy chodzą do tej samej szkoły z internatem, więc mieli wiele okazji, żeby dobrze się poznać i zakochać. Ich miłość kwitnie, jednak pewnego razu zostają nakryci i rozdzieleni – ich rodziny nie chcą, aby byli razem, a także inni uczniowie nie dają im spokoju. Jeden z nich, Lu Feng, zostaje przez ojca wysłany do Hongkongu, natomiast Xiao Chen pozostaje sam z problemami. Mimo tych problemów spotykają ponownie, po kilku latach, jako dorośli ludzie. Jeden z nich jest szefem, a drugi zwykłym pracownikiem. I miłość rozkwita na nowo.

Brzmi świetnie, prawda? Większość dram porusza problem rozstania albo dręczenia z powodu innej orientacji. Pokuszę się o stwierdzenie, że wielu oglądających lubi takie wątki, bo trochę cierpienia nie zaszkodzi, jeżeli bohaterowie będą potem szczęśliwi. Niestety, tym razem tak nie było, chociaż muszę przyznać, że Lu Feng naprawdę się starał. Tak jak umiał i mógł. Czasy, w których toczy się akcja, są zupełnie inne od dzisiejszych. Teraz, nawet jeśli rodzice, bliscy są przeciwni, można znaleźć w otoczeniu ludzi, którzy nas popierają i wspierają, są gotowi nam pomóc. Lu Feng i Xia Chen są ze swoimi emocjami, przeżyciami i cierpieniem zupełnie sami. Mogę liczyć tylko na siebie nawzajem, a i to nie jest zbyt pocieszające.

Kiedy ogląda się fragmenty, słyszy o fabule z opowieści innych czy interesuje tylko scenami seksu, z historii wyłania się obraz okrutnego Lu Fenga i pokrzywdzonego Xia Chena, ale to tylko połowiczny obraz. Obaj bohaterowie postępują niewłaściwie, jednak ich decyzje są wynikiem tego, co przeżyli, w jakim otoczeniu się wychowywali, a także miały na nie wpływ bliskie im osoby. W końcu o czym mogli samodzielnie decydować, gdy byli dziećmi? Lu Feng popełnił naprawdę haniebny czyn, nie chodzi mi o to, żeby go usprawiedliwiać, ale pokazać, że przez długo czas naprawdę się starał i był świetnym (z małymi wyjątkami) facetem dla Xia Chena. Dawał mu poczucie bezpieczeństwa i stabilności, dbał o niego, okazywał uczucia. Zrobił aż za dużo. A to, jak został potem potraktowany, było wręcz bezduszne.Xia Chen to ten typ bohatera, który ma zawsze pod górkę – matka nienawidzi jego homoseksualizmu, szantażuje go, wykorzystuje do cna, a on, spragniony bliskości i ciepła, robi wszystko, by przypodobać się matce. Kosztem siebie, swoich uczuć i szczęścia. Nie zazdroszczę żadnemu z nich.

Gdyby zrobić z tego dramę, a nie film, i pogłębić aspekt psychologiczny, byłby to całkiem dobry portret postaci, które zniszczył świat. Nie są sadystami, którym cierpienie innych sprawia przyjemność, nie satysfakcjonuje ich przelewanie krwi. Są po prostu ludźmi, którzy szukają ciepła, miłości i zrozumienia.

Czuję, że odniosłam mały sukces. To moja pierwsza od dawna drama chińska (i w ogóle pierwsza chińska drama BL), którą obejrzałam w całości. Zdecydowanie wolę serie, w których występują głównie mężczyźni, ponieważ w ich wykonaniu język chiński nie denerwuje mnie tak bardzo i jestem w stanie wyczuć emocje bohaterów.

Chociaż koniec końców wyszło słabo, uważam, że film miał potencjał. Gdyby nie nadmiar toksycznych postaci i brak osoby, która mogłaby ten bałagan posprzątać, myślę, że mogłaby wyjść fajna chińska seria. Było w niej wiele dobrych momentów – czułych gestów i miłych słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz